środa, 15 lutego 2012

Szczęśliwych 13

Najpierw był słoń....Nie, słoń zdecydowanie był później.
Przed słoniem było ziarenko, ziarenka, kuleczka, motylek - zwał jak zwał, do lekarza trzeba było iść. Lekarz zbadał, głową pokiwał , pewności nie miał. Ja miałam . Po miesiącu, gdy do niego wróciłam, on też pewny był. Ważył, mierzył, badał, bicia serca słuchał i głową kiwał.
Jakoś tak nagle zaufanie do niego straciłam, bo ciągle mieszał i nie wiedział który to miesiąc . Bo z miesiączki co innego i z badania też co innego mu wychodziło. W końcu do szpitala na USG posłał.
Kazali, pojechałam. 
Pani doktor młoda, miła i gadulska była. Gdy już zaczęła moje wnętrzności oglądać do drugiej pani w białym fartuszku siedzącej przy maszynie mówiła:
- ciąża pojedyncza, akcja , wielkość , prawidłowy obraz serca..... , przybliżona waga dziecka ...- słuchałam jej z zapartym tchem -  poczekaj..., Krysiu ...poczekaj...czekaj....czeka.....wyrzuć tą kartkę.... no już ...wyrzucaj.... zacznij od nowa.....
Gapiłam się na doktorkę  z zapartym tchem,  czułam , że za chwilę nie wytrzymam i zeskoczę z tego wyrka, na którym dobrowolnie się położyłam - Pani doktor, ale co jest ? O co chodzi?  Coś nie tak ? 
- Nic nic...proszę leżeć spokojnie....Krysiu, już ? - gapiła się cały czas w ekran monitora nie zwracając uwagi na przerażenie , które zaczynało mnie ogarniać. Już przez myśl przeleciał mi obraz dzieciaka z pięcioma rączkami, bez paluszków, już czułam, że nie powstrzymam się od płaczu ( wszem i wobec wiadomo - tylko sekunda potrzebna w takim stanie i Wisła przez Kielce popłynie ) gdy w końcu rzekła:
-Już? - spojrzała na koleżankę - To zaczynamy....Jeszcze raz...  Ciąża bliźniacza.....
Zatkało mnie.

 I wtedy właśnie powoli zaczął pojawiać się słoń. Tym słoniem byłam ja. Było mi ciasno, niewygodnie, wszystko ściskało, kopało - cztery  nogi aż!!! Czkało - oj koszmar, razem z brzuchem skakałam, turlało, kręciło, wierciło, puchło.... Ufff ciężko było. Ale się udało !!!
Dokładnie trzynaście lat temu urodziły się bliźniaki. Jedno po drugim. Pan Bliźniak jest o 5 minut starszy od Róży i baardzo się z tym obnosi.
Ale , wtedy, oboje byli mali malusińscy, chociaż przy Różyczce to Bliźniak jak Herod wyglądał...Ona drobniutka czarnulka, on całkiem sobie blondas.
Identyczni ? Oj nie. Podobni ? Oj nie.
Charakterni indywidualiści.
Zero cech wspólnych.
Moje Japy kochane :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

A może coś napiszesz? :)